Translate

środa, 19 marca 2014

Co Indie, jak Indie, czemu Indie, kiedy Indie, kto Indie

    Wróciwszy z dziewięciodniowego Travel Week postanowiłam sporządzić mały poradnik pod tytułem "Co Indie, jak Indie, czemu Indie, kiedy Indie, kto Indie". Znajduje się poniżej i traktuje o tym, na co powinniście być przygotowani kiedy przyjdzie Wam do głowy złapać załamanie nerwowe zwane potocznie "Podróżowaniem po Indiach".

w drodze do Munnar. po prawej plantacja herbaty :)

wtorek, 25 lutego 2014

Unikając ekscytacji

Kiedy w Indiach zima szaleje i hula bezkarnie:


Uczniowie szukają ratunku i pociechy w tak marnych przyjemnościach, jak kąpiele w basenie, opalanko czy sączenie Coca-Coli w cenie jednego złotego za pół litra. Do tego wszystkiego, coraz więcej nauczycieli odwołuje lekcje z powodu egzaminów naszych drugorocznych, więc zdarza się nierzadko, iż mam - nie dość, że dwie lekcje dziennie - to jeszcze na dwunastą. Aby nie myśleć jak wielki ból sprawia mi nie chodzenie na lekcje, śpię nieprzerwanie, by przetrzymać jakoś ten dramat.

wtorek, 3 września 2013

nie taki Hindus straszny, jak go malują

         Podążając za UWC values i innymi takimi, MUWCI już w ciągu pierwszego tygodnia wyrzuciła nas za drzwi. W ciągu drugiego - dwa razy. Post ten zostanie więc poświęcony Hinduskiej duszy oraz tak fundamentalnym sprawom, jak kupowanie kurtyn oraz dlaczego szlag trafia Polaka, gdy przychodzi mu jeździć rikszą z Latynosami.

Internet Hill, credits to Alvaro Guerra

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

riksze, krowy i błotne gacie

             Bombaj przywitał nas czterdziestoma stopniami wewnątrz lotniska, zapachem, który europejczyk definiuje jako Lays'y o smaku zielonej cebulki oraz spojrzeniami zaciekawionych twarzy w me niebieskie jak opakowanie Oreo oczy (albo po prostu gapili się na niewyspane i brudne stworzenie). Po godzinnym poszukiwaniu bagażu znalazłyśmy się w końcu w ramionach osoby, która zabrała nas do busa, co oznaczało początek szalonej jak "Randka w ciemno" przygody.


niedziela, 18 sierpnia 2013

dwa kilogramy wspomnienia o Europie

     Po rytualnym pożegnaniu z Ojczyzną, na który składało się uroczyste oddanie karty stałego klienta do najulubieńszej knajpy z żarciem oraz przekazanie nieużytego biletu komunikacji miejskiej, nadszedł czas na pakowanie. Chociaż może nas zdziwić, że do walizki nie zmieści się cała szafa, a 23 kilogramy rejestrowanego bagażu to tak bardzo nic, to warto poddać się tylko i wyłącznie pakowniczemu flow, a nie depresji, że nie zabierze się 12 par butów.
       

wtorek, 6 sierpnia 2013

Spis inwentarza

       W życiu każdego człowieka nadchodzi moment, w którym odczuwa on przemożną chęć gruntownego posprzątania swych czterech ścian. Czasami myli się ten stan z żółtą febrą, wirusem ze Schmallenbergu (eeeeeeee makarena!) lub tropikalną spastyczną paraperezą, ale w przynajmniej 17,3% przypadków jest to zwyczajne limfocytarne zapalenie splotu naczyniówkowego i opon mózgowych, którego jednym z mniej znanych objawów jest właśnie nagła potrzeba nie-posiadania syfu w swoim pokoju. Dopadło to i mnie, tym bardziej, że wszyscy powtarzają mi "Ty do Polszy już nie wrócisz", więc nie mogę zostawić bliskim takiej przyjemności, jak ścieranie moich kurzów, które łapią moje śmieci, aby nie mieli o mnie jeszcze lepszej opinii.



piątek, 19 lipca 2013

Migracje wewnętrzne krótkotrwałe

          Był poradnik wizowy dla opornych, a w tej notce przedstawię po krótce, czego wystrzegać się (lub też nie) przy kupowaniu biletów lotniczych, które pozwolą poruszać Wam się wewnątrz Indii. Po Reunion polskiego UWC (fota:)



   poczułam już indyjskie flow i uznałam że najwyższy to czas, by ogarniać swą egzystencję w tym kraju Kwitnącego Gangesu. Co z tego, ze nie mam jeszcze nawet walizki; pierwsze na liście priorytetów było załatwienie sobie łóżka na pięciodniowy exeat w związku ze świętem Diwali (1.-5. listopada). Długo łóżka nie musiałam szukać; to łóżko znalazło mnie, a w związku z tym, że ponad miliardowe społeczeństwo podejmuje się wtedy bardzo licznych migracji wewnętrznych krótkotrwałych (pojęcie powstało prawdopodobnie na potrzeby posta), a ceny biletów na połączenia wykonywane w tym czasie nawet jako first-second są drogie (a 19. lipca to już przecież prawie-Diwali), to bilet należało kupić na tzw. zapalenie gardła. Była to wspaniała lekcja życia, którą z przyjemnością się z Wami podzielę.